niedziela, 16 kwietnia 2017

Mityczne stwory i fantastyczne bestie w kolorowance "Mythomorphia"

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

Kerby Rosanes to jeden z pierwszych ilustratorów, który stał się dla mnie rozpoznawalny (zaraz po Johannie Basford), a "Inwazja bazgrołów" to dokładnie druga kolorowanka, jaką kupiłam i podejrzewam, że niewiele jest osób, które jej nie znają ;-) Tak więc mam do niego szczególny sentyment i z przyjemnością czekam na jego kolejne książki :-) Nie inaczej było też z "Mythomorphią". Chociaż wcześniej wyszło wydanie czeskie i francuskie, to ja jednak zdecydowałam się poczekać na amerykańskie, głównie przez względy estetyczne - żeby mi okładka pasowała do pozostałych "morphii", a ponadto po prostu sprawdziłam, które wydanie jest najgrubsze, by mieć to z najgrubszym papierem. Zwycięzcą okazało się amerykańskie.

Przyznam, że okładka amerykańskiej "Mythomorphii" była dla mnie swoistym zaskoczeniem. Dlaczego? Ponieważ jest niezwykle matowa. Kojarzycie matowe zdjęcia, jakie można sobie wywołać u fotografa? "Mythomorphia" ma właśnie taką fakturę okładki - mocno chropowatą, bez jakiegokolwiek połysku i w sumie niezbyt przyjemną w dotyku. Nie wiem, jakie okładki miały inne książki Kerbiego w wydaniu US, ale brytyjskie wydanie "Imagimorphi" ma gładką okładkę z błyszczącym, wprasowanym obrazkiem, a polska "Animorphia" jest cała gładka i tylko obrazek ma ekstra połysk.
Poza tym mam pewne zastrzeżenie co do jej jakości. Nie dość, że jest minimalnie mniejsza od stron, które pokrywa (na górze i na dole odrobinę wystaje papier), to jeszcze mam wrażenie, że w drukarni zapomnieli pokryć ją lakierem, ponieważ ledwo ją dostałam, a już ma oznaki ścierania się nadruku.

Pod względem formatu "Mythomorphia" jest kilka mm większa niż moje pozostałe książki Kerbiego. Ma wymiary 25,4x25,4 cm. Poza tym jest zarówno szyta jak i klejona, więc nie ma obawy, że się rozpadnie, tak jak polska "Animorphia". Ze sporym trudem rozłożyłam ją na płasko, tak solidnie to zrobili, ale udało się.

W środku znajdziemy standardowo 96 stron i już od pierwszej strony mamy eksplozję pięknych ilustracji :-) Szczególnie strona z miejscem na wpisanie imienia właściciela jest dla mnie swoistym dziełem sztuki. To najpiękniejsza strona imienna jaką kiedykolwiek widziałam i osobiście mój ulubiony obrazek z całej tej książki. Zresztą oceńcie sami:

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

Uważam, że jest rewelacyjna w perspektywie widoku z góry, z tą masą szczegółów i drobnych detali, które w całości przynoszą nam przyjemny powiew orientu. A przynajmniej ja mam takie odczucia.

Książki Kerbiego zawsze cechowały się tzw. "drobnicą", ale uważam, że "Mythomorphia" jest wybitna w tym zakresie. Spójrzcie tylko na tego smoka, a jest więcej takich obrazków:

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

Jak zawsze znajdziemy tu wiele grafik rozkładowych na dwie strony, w sumie aż 26. Pod względem tematycznym są to jak wskazuje tytuł różne istoty z mitów i podań w bardzo mocnej mieszance kulturowej (zupełnie jak w "Fantasii" Nicholasa Chandrawienaty). I tak mamy tu mity greckie w postaci syren, czy Cerberusa, egipskie jak Ra czy Sfinks, azjatyckiego lisa Kyuubi i Kirina, a również stwory fantastyczne jak pegazy, gryfy, smoki i wiele, wiele innych. Identyfikacja ich tak jak i w przypadku "Fantasii" sprawiła mi wiele przyjemności. Po raz pierwszy w książkach Kerbiego pojawia się też sporo postaci ludzkich, czy też człekopodobnych. Niestety z przykrością stwierdzam, że podobają mi się średnio. Zdecydowanie wolę jego stwory i zwierzęta. Poniżej kilka przykładów ilustracji z "Mythomorphii":

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

kolorowanka Mythomorphia Kerby Rosanes

A skoro wspomniałam już o "Fantasii" Chandrawienaty, czy tylko ja widzę tu WIELE podobieństw? Znacie tzw. "color along", kiedy kilka osób umawia się, że będą kolorowały ten sam obrazek? No to już po pierwszym przekartkowaniu "Mythomorphii" odniosłam wrażenie, że Kerby i Nick umówili się na "draw along" i rysowali te same motywy tylko we własnych interpretacjach. W sumie "Mythomorphia" wyszła rok później, więc to tak jakby Kerby ściągał pomysły od Nicka, ale z drugiej strony, kto komu broni rysować Meduzy, smoki i kiriny, prawda? ;-) Poniżej moje mini zestawienie podobieństw z obu książek i wierzcie mi, że jest ich jeszcze więcej:

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Mythomorphia vs Fantasia

Co do papieru w "Mythomorphii" to jest on w wydaniu amerykańskim wyjątkowo gruby. Najgrubszy ze wszystkich książek Kerbiego jakie posiadam. W sumie to jeden z grubszych papierów jaki spotkałam w kolorowance. Niestety pod kątem faktury jest bardzo, bardzo gładki, a nawet powiedziałabym śliski (całkowite przeciwieństwo okładki). Jeśli ktoś z was ma "Romantic Country" w wydaniu japońskim (tylko do takiego mogę porównać), to "Mythomorphia" ma jeszcze gładszy papier (a nie przypuszczałam nawet, że to mogłoby być możliwe). Niestety nie jest to zaleta. Kredki nie lubią tak śliskich papierów - nie mają się czego trzymać. Przypuszczam, że najlepszym wyborem do kolorowania tej książki będą amerykańskie Prismy na bazie wosku.  

UWAGA! NIE UŻYWAĆ TECHNIK WODNYCH. Papier w wydaniu US nie ma pokrycia, co powoduje, że chłonie wodę jak gąbka i nawet użycie odrobiny z kredkami akwarelowymi, Inktensami czy farbami spowoduje przebicie kolorów na drugą stronę. Rozwiązaniem tego problemu może być zastosowanie przed malowaniem gruntu pod akwarele (np. firmy Schmincke) lub fiksatywy, po której można wciąż malować po zaaplikowaniu jej na papierze, tzw. "workable fixative". Podobno lakier do włosów również może pomóc (zastosowany oczywiście przed malowaniem na czystą stronę), ale to jest jeszcze do przetestowania.

Podsumowując, najnowsza książka Kerbiego oszałamia ilością detali. Znajdziemy w niej wiele szalenie interesujących i szczegółowych ilustracji (no może poza tym z człekokształtnymi istotami). Jeśli podobały się wam poprzednie książki Kerbiego, to ta też zapewne przypadnie wam do gustu. Tym razem nie ma tu żadnych obrazków do samodzielnego uzupełniania i UWAGA! nie ma tak charakterystycznych dla Rosanes doodlowych stworków wkomponowanych w grafiki. Do tej pory był to tak jakby jego podpis autorski. Może już mu się znudziły ;-) Mimo to książka jest z pewnością warta zakupu, o ile posiadasz w sobie nakłady cierpliwości do kolorowania tej drobnicy.

"Mythomorphię" możecie obecnie zakupić w Amazonie w cenie 9,99 EUR, czy w Book Depository w cenie 66,76 zł. Ceny oczywiście mogą ulec zmianie. Poza tym Decomade.pl badało ostatnio na swojej stronie na Facebooku, czy byłby ktoś zainteresowany zakupem czeskiej edycji tej kolorowanki o swojsko brzmiącym tytule "Krajina mýtů", więc warto do nich zaglądać. Cena w Czechach to ok. 250 CZK.

Wydawnictwo KE Liber zapowiedziało już też polskie wydanie "Mythomorpii". Data premiery to 14 czerwca 2017, a sugerowana cena detaliczna 29,99 zł. 

Zainteresowanych obejrzeniem książki w całości zapraszam na mój kanał YouTube:



DANE KSIĄŻKI:
Mythomorphia
Kerby Rosanes
Wydawnictwo Plume 2017
96 stron
25,4 x 25,4 x 1
ISBN: 978-0735211094

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz